Elektrycznymi rowerami zainteresowaliśmy się podczas podróży poślubnej w Niemczech: zauważyliśmy, że 90% rowerów poruszających się po tamtejszych szlakach… ma silnik. Pomyśleliśmy, że coś jest na rzeczy!
Minęło zaledwie kilka dni, gdy kupiliśmy pierwsze dwa rowery. Tak bardzo nam się spodobało, że nie widzieliśmy już sensu w trzymaniu swoich starych, zwykłych rowerów… i szybko zostały sprzedane.
Frajda i wygoda, którą daje rower elektryczny jest tak wielka, że jazda na zwykłym rowerze przestaje cieszyć. To jak z automatyczną skrzynią biegów w samochodzie: rozwiązanie jest tak wygodne, że wielu użytkowników „automatów” już nigdy nie wraca do skrzyń manualnych. Można to też porównać do elektroniki z jabłkiem: wielu użytkowników sprzętu Apple wszak mawia „Once you go Mac, you never go back”…
Poniżej wyjaśnimy Ci, jaka jest różnica między rowerem zwykłym a elektrycznym.
Dwie rzeczy, których nie ma rower analogowy.
Rower elektryczny od analogowego różni się przede wszystkim mechanizmem, który wspomaga jazdę. Rower analogowy (zwykły) porusza się wyłącznie za pomocą siły mięśni rowerzysty, rower elektryczny zaś posiada dodatkowo silnik i baterię.
Silnik
Kiedy zaczynasz pedałować, automatycznie uruchamia się silnik, który wspomaga Twoje wysiłki. Poziom tego wspomagania można regulować adekwatnie do terenu i własnych potrzeb, można je też całkowicie wyłączyć (na kierownicy znajduje się kontroler silnika).
Bateria
Silnik potrzebuje energii, dlatego podłączony jest do niego akumulator, inaczej bateria. We współczesnych modelach najczęściej schowana jest w ramie, a więc na pierwszy rzut oka niewidoczna.
Powszechne przekonania o rowerach elektrycznych: sprawdź, czy są prawdziwe.
Wiesz już, jakie dwa najważniejsze elementy odróżniają rower elektryczny od analogowego. Zapewne masz jednak wciąż wiele pytań…
🤔 Jak to ustrojstwo właściwie działa?
Wypisaliśmy dla Ciebie najczęściej powtarzane przekonania o rowerach elektrycznych oraz wyjaśniliśmy, czy są prawdziwe. Nasze ulubione zostawiamy na koniec.
Nie trzeba pedałować, żeby rower jechał.
NIEPRAWDA. Silnik roweru elektrycznego dodaje energii podczas pedałowania, ale nie jedzie sam. Rower elektryczny nie ma „pedału gazu” czy obrotowej manetki jak motocykl. Żeby silnik w rowerze pomagał, rowerzysta musi kręcić korbą. Z tego powodu jazda na rowerze elektrycznym technicznie niewiele się różni od jazdy na zwykłym rowerze.
Silnik i bateria są ciężkie.
PRAWDA. Rower elektryczny waży ok. 22-25 kg. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że standardowe górskie rowery analogowe (w zależności od typu) ważą 12-18 kg. Podczas jazdy nie czuć dodatkowego obciążenia — jest niwelowane przez wspomaganie silnikiem. Daje się ono jednak we znaki np. podczas podnoszenia lub przewożenia roweru.
Im większa bateria, tym lepiej.
TO ZALEŻY. Większa bateria wystarczy na dłuższą wycieczkę, ale też więcej waży. Im więcej waży rower (z rowerzystą), tym szybciej rozładowuje się bateria. Dlatego istnieje pewien „sweet spot” – optymalna pojemność baterii dla przeciętnego obywatela.
Cięższym zawodnikom bateria wyładuje się szybciej, podobnie jak tym, którzy będą pedałować z niewielką siłą i polegać w większości na silniku. Bateria o pojemności 500 Wh wystarcza średnio na 40-kilometrową wycieczkę po górach (lub 80-100 km po płaskiej i równej nawierzchni). Dla nieszczególnie wysportowanej osoby to zdecydowanie wystarczy!
Jak lubi mawiać Krzysztof:
To nie bateria jest tu czynnikiem ograniczającym. Prędzej rozboli Cię siedzenie 😉
Gdy bateria roweru elektrycznego się rozładuje, nie da się dalej jechać.
NIEPRAWDA. Rower elektryczny nie ma żadnego ograniczenia, które sprawiałoby, że bez wspomagania nie byłby w stanie jechać. Wspomaganie elektryczne rzeczywiście wyłączy się, gdy rozładuje się bateria (można je też wyłączyć samodzielnie), ale pedały dalej się kręcą i rower dalej jedzie. Taka jazda jest jednak trudniejsza ze względu na dużą masę roweru (nie polecamy).
Rower elektryczny za bardzo się rozpędza i dlatego jest niebezpieczny.
NIEPRAWDA. Standardowy rower elektryczny (bez nielegalnych przeróbek) wspomaga do 25 km/h. To oznacza, że powyżej tej prędkości silnik już nie pracuje. Oczywiście rower może dalej się poruszać, a nawet rozpędzać, ale tylko z pomocą siły mięśni rowerzysty (lub grawitacji).
Jazda na takim rowerze nie wymaga jego rejestracji, ubezpieczenia ani posiadania żadnych specjalnych uprawnień.
Na deser mit wszech czasów:
To przekonanie jest pasjami wyśmiewane przez użytkowników elektryków.
Jeśli nie chcesz także zostać obiektem drwin, nie powtarzaj tego:
Na rowerze elektrycznym nie można się zmęczyć.
Zdanie to ma chyba na celu zamienić rowerzystów bez silników w świętych męczenników, a jazdę rowerem bez wspomagania namaścić jako jedyną słuszną i moralną formę przemieszczania się.
Rower elektryczny nie jedzie za Ciebie. Musisz pedałować i to w odpowiednim tempie, zwłaszcza w trudniejszym terenie. Różnica jest taka, że tam, gdzie analoga byś pchał pod górę, na elektryku będziesz dalej jechał (co formalnie spala więcej kalorii niż prowadzenie roweru, jakbyśmy się mieli o wysiłek spierać).
W miarę nabierania wprawy i kondycji każdy użytkownik roweru elektrycznego będzie używał coraz więcej własnych mięśni, a coraz mniej polegał na baterii. Wycieczki na jednym ładowaniu będą więc coraz dłuższe i coraz bardziej intensywne.
A kto kiedykolwiek próbował trudniejszych tras zjazdowych wie, że nie tylko pod górę człowiek się męczy (ale to już temat na kolejny artykuł…).
Ostateczną rekomendacją niech będzie fragment opinii naszego gościa, Kamila:
Rower elektryczny to rozum i godność człowieka, tak właśnie trzeba żyć.